h1

Zabezpieczony: Mój stan na Luty 2017

18 lutego 2017

Treść jest chroniona. Proszę podać hasło:

h1

Zabezpieczony: List z przeszłości do Mistrza

14 Maj 2013

Treść jest chroniona. Proszę podać hasło:

h1

Zabezpieczony: Wiem, że nic nie wiem

22 kwietnia 2013

Treść jest chroniona. Proszę podać hasło:

h1

Inaczej nie umiem

16 lutego 2011

Jeszcze wczoraj mniej więcej o tej porze wiedziałam, co bym chciała napisać. Może uda mi się te myśli przelać na papier (ekran), w miarę zbliżonej do pierwotnej wersji. Szło to jakoś tak :

Od zawsze wiedziałam, że jestem „inna”, że nie pasuję do otaczającej mnie rzeczywistości. Ta moja „inność” nie jest jednak taka jaką odczuwa większość z Was. Ludziom się czesto wydaje, że tylko oni sa normalni a reszta świata nadaje się do domu bez klamek. Ja wiem, że to na mój widok panowie z kaftanami pialiby z zachwytu.

Czuję, że cierpię na jakies zaburzenia psychiczne, ale jakoś nigdy nie miałam odwagi przekonać się, czy aby nie jest to tylko przejaw chęci bycia kimś wyjątkowym. Bo co jeśli okazałoby się, że jednak jestem normalna, tak jak normalne są sanki zimą? Całą moją „inność” trafiłby szlag. A mnie jest dobrze z moją nienormalnością. Myślę wręcz, że m iw niej do twarzy. Ot, urok osobisty.

Gdybym nie była sobą, byłabym cholernie nudna. Ludzie by przestali się na mnie wkurwiać i skończyłyby się tematy do plotkowania. Ani nie byłoby się z kogo o nabijać. Nie mogłabym im tego zrobić. Moją misją na tym świecie jest sianie zamętu z garścią poczucia humoru.

W sumie to lubię siebie. Dobrze mi z moimi wadami i powiedzmy, że zaletami. Jeżeli komuś nie odpowiada to jaka jestem, tym lepiej dla mnie – będzie się więcej działo ( a ja lubię jak się dużo dzieje :)) Więc jeżeli nie akceptujesz mnie takiej jaką jestem – mam to gdzieś, ale nie dam sobie w kaszę dmuchać. A jeżeli nie masz nic przeciwko mnie – zalecam wizytę u psychiatry.

 

Dzisiejszy wpis sponsoruje tryp przypuszczający.

h1

ok. podejscie nr 1689 :) moze tym razem sie uda.

18 stycznia 2011

Istnieje w przyrodzie coś takiego jak silna wola? ja szczerze mówiąc nie doświadczyłam jej chyba nigdy, Każde moje postanowienie, po góra 2 dniach idzie się pierdolić w pobliskie krzaki. Nie mam pojęcia co zrobić, żeby je wyleczyć z nimfomanii… Serio to jest chore. Ludzie przechodzą na diety i się ich trzymają, mimo, że poza efektem jojo nic im to nie daje a ja kurde nie umiem nauczyć się jeść regularnie śniadań. To samo jest z prowadzeniem bloga (od siedmiu boleści). „Będę pisać codziennie, byle co, byle nabrać wprawy”. HA kurwa HA.
Właśnie się kłócę z bratem co to jest slina wola. Może ktoś mi to wytłumaczyć, bo od tych rozmów zupełnie zgłupiałam…

h1

gdzie jestes?

16 grudnia 2010

Pusta strona. Milion myśli na minutę. Może ze trzy nadające się do publikacji… Zerio weny, a chęci spore. Co z tym zrobić? Usiąść i lać wodę, czyli to co Aguś pfotrafił kiedyś najelpiej. Tak sobię myślę, że poprzednie wpisy, poza moim ukochanym „Tejotem” (który zresztą z perspektywy czasu już mnie tak nie kręci)  pójdą do kosza i zacznę wszystko od nowa. Muszę tylko wykombinować czy chcę mieć misz masz, czy pisać o czymś konkretnym. W sumie dużo mogłabym napisać o naturze ludzkiej, ale jakoś nie widzę tak tego bloga. Coś pokombinuję.

Dzisiaj proszę mi wybaczyć brak przecinków w odpowiednich miejscach, ale jakoś nie chce mi się nad nimi myśleć. Muszę myśleć o czym i CZY chcę pisać. W sumie chcę, ale czy jeszcze potrafię? W sumie ten blog powstał po to, żebym sopbie przypomniała jak to jest usiąść i zapisać kilka stron ciągniem. Jednak lanie wody było dobre jak się miało 16 lat i pisało dla siebie.  Teraz jestem poważną 22 latką ( haha ha ha jakby powiedział mój synek).

Jedno wiem i od jakiegoś czasu to realizuję. Jestem sobą, nie ograniczam się za mocno. Kiedy chcę coś powiedzieć to mówię, a nie zaciskam zębów jak kiedyś.  Fajna sprawa, polecam.

Nie to nie ma sensu więcej nie będę pisać na siłę. Postaram się jutro coś sklecić.

 

WENO WRÓĆ!!

h1

hmm

3 sierpnia 2010

niedługo odzyskam coś, co powinnam była mieć od zawsze. Coś co zostało mi ukradzione. Boję się czegoś co wiekszość z Was ma na codzień. Boję się, ale wiem, że zaraz po Tejocie to będzie jedna z ważniejszych rzeczy w moim życiu. Czekam. 16 dni. Trzymajcie kciuki. Warto.

h1

TeJot

27 lipca 2010

Tejot ma 19 miesięcy. Na ludzkie bedzie to póltorej roku i jeden miesiąc. Tejot jest strasznie uparty.

Ag: Powiedz mama
T: Tata (zabójczy uśmiech numer jeden)
Ag: Byłeś blisko skarbie. Jeszcze raz. Powiedz :mama
T: Tata! (ZU nr 2)
Ag: Powiedz ma-ma
T: TA TA !! (ZU 3)
Ag: POWIEDZ MAMA BO CIE WYDZIEDZICZĘ!
T: TATA TATA TATA…

Tejot lubi sporty ekstramalne takie jak wspinaczka czy skoki bezspadochronowe. Wspina się na kanapę poczym spada z niej z wielkim hukiem i zdziwieniem. Rozgląda się na boki czy aby tej z gestapo, co nie pozawala na nic, nie było w pobliżu i zaczyna wszystko na nowo. Później gestapo zastanawia się skąd te guzy.

Tejot będzie informatykiem. Wczoraj nauczył się obługiwać dvd. A ja zawsze musiałam prosić sąsiada o pomoc, bo nie mogłam sobie z nim poradzić. Sąsiad odetchnął z ulgą.

Tejot kocha komórki. Wyrzucać przez balkon. Panowie w serwisie dali mi kartę stałego klienta, a Tejotowi wielkiego pluszowego misia w prezencie.

Tejot ma wyszukany gust kulinarny. Ostatnio wyjadł kotom całe żarcie. Prosto z puszki. Okazało się, że nie pogardzi też resztkami ze śmietnika. Obyło się bez płukania żołądka.

Tejot lubi akrobacje cyrkowe. Ćwiczy bardzo intensywnie. Od 6 rano. Na mojej głowie. Dzień dobry skarbie, spało mi się wyśmienicie.

h1

Spotkania po latach

26 lipca 2010

Nie wiem jak Wy, ale ja ich nie cierpię. Zawsze się zastanawiam cy poza standardowymi gadkami w stylu „a pamiętasz jak się ujebaliśmy u Łysego? hahaha” będą jakieś tematy do rozmów. Osobiście nienawidzę przechwałek. Do czego to ty nie doszdłeś, gdzie ty nie byłeś i czego ty nie widziałeś. Mam to w dupie. Wystarczy, że na NK spamujesz stertą zdjęć swojej skacowanej mordyna tle palmy ośle! A jak spotkanie po latach jest nieplanowane to już w ogole dostaję marwicy mózgu. Stoją takie dwa głąby i pierdolą o dupie Maryni, marząc aby ten drugi zamknął w koncu mordę i poszedł w uj. Bo o czym z takim gadać? Mam gdzieś tak samo jak i on co się u nas dzieje, bo za chwilę i tak znów o sobie zapomnimy.

Przede mną jedno z planowanych spotkań. Jestem przerażona i dręczą mnie koszmary. Chyba zacznę znów spac w szafie. Tym gorzej dla mnie, że niewiele będzie do wspominania. Ot, życie… Ale jestem cholernie megapodekscytowana. I pewna, że jak tylko padniemy sobie w ramiona to wszystko mi minie, i znów będę mogła spać w mojej wannie.